Archiwum luty 2016


lut 18 2016 Igrającej w gry miłosne
Komentarze: 0

Są pocałunki — jak sny swobodne,
Jaskrawo-cudne, dziko-szczęśliwe,
Są pocałunki — jak śniegi chłodne,
Są pocałunki — dumnie-wzgardliwe!

O, pocałunki — gwałtem oddane,
W których się zemsta okrutnie iści,
Jakże palące i rozedrgane
Wybuchem szczęścia i nienawiści!

Więc strzeż się szału rozcałowania!
Sny me bezkresne są bez imienia!
Jam dziś potężny — wolą kochania
I bezczelności, i oburzenia!

~~ Konstanty Balmont 

pierwszypocalunek : :
lut 18 2016 Nie zamykaj mi dzisiaj
Komentarze: 0

Nie zamykaj mi dzisiaj
pocałunkiem tak namiętnym
drżących ust

przecież tyle

niewypowiedzianych
jeszcze słów
uniesieniem śpi
na krawędzi szeptu

a pośród 
nienasyconego dotyku
tańczą spragnione siebie
dłonie

zanim...

zdejmiesz ze mnie
ostatnie
zawstydzenie
a ja każdego dnia
potrzebuję ciebie....
coraz więcej

chociaż powiedzieć nawet ciszą
nie wszystko teraz
umiem to...

kocham cię

od słowa pierwszego aż
po takt serca i gest ostatni
bo kiedy

ja w tobie ty we mnie

namiętnością
tak...subtelnie granice marzeń 
przekraczamy.

Anne Sexton

pierwszypocalunek : :
lut 18 2016 Wiersz o pocałunku
Komentarze: 0

Twe czułe usta — samo całowanie...
i to już wszystko, a ja — jak ten żebrak.
Kto ja? Jedyna? O nie nie, ich nie brak!
Zdobywca? Nie — zdobywcy posiadanie.

Czy to jest miłość, czy też podziwianie?
Czy kaprys pióra, czy też praprzyczyna?
A może to świętości chęć niewinna,
Lub trochę udawania — z powołania...

Czy smutek dusz, oczu oczarowanie,
Czy kaprys pióra — ach, to obojętne,
Jak to określą usta, dokąd będą
Twe czułe usta — samym całowaniem!

przełożyła Maria Leśniewska

pierwszypocalunek : :
lut 18 2016 Pocałunek
Komentarze: 0

Moje usta rozkwitają jak rana.
Raniono mnie przez cały rok; nudne
noce; tylko szorstkie łokcie
i delikatne pudełka Kleenexu, co wołają:
"bekso, bekso, ty głuptasie!" 

Do dziś dnia moje ciało było bezużyteczne.
Teraz rozsadza swoje szranki.
Rozrywa szaty starej Marii, supeł po suple.
Spójrz — teraz przeszywają mnie elektryczne błyski.
Świst! Zmartwychwstanie! 

Kiedyś moje ciało było zwykłą drewnianą łódką,
niezdatną na nic, bez słonej wody pod spodem,
wymagającą malowania — niczym więcej
jak stosem desek. Tyś ją wyciągnął i otaklował.
Dokonał wyboru.

Moje nerwy są nastrojone. Rozbrzmiewają w mym uchu
jak muzyczne instrumenty. Tam gdzie trwało milczenie,
grają smyczki i bębny. Tyś to sprawił.
Istny geniusz przy pracy. Mój drogi, kompozytor
wstąpił już w ogień.

Marina Cwietajewa*

pierwszypocalunek : :
lut 18 2016 Ten pocałunek
Komentarze: 0

Ten pocałunek
pachniał jak rozgryziona łodyga maku
czerwono posypał się z warg
zakwitł
w miękkim wgłębieniu dłoni
kiedy wspiełam się na palce
dzwonił
w dojrzałym polu
lecz wtedy
nie było już mnie
znikłam
w tym złotym pocałunku

[Halina Poświatowska]

pierwszypocalunek : :